sobota, 21 czerwca 2014

Epilog

W sali tronowej zgromadziła się większa część dworu. Szerokie ławy ustawione po obu stronach czerwonego dywanu biegnącego od drzwi, aż do podwyższenia były pozajmowane co do jednej. Przez kolorowe witraże umieszczone wysoko przy sklepieniu wpadały strumienie światła, nadając całemu pomieszczeniu mistycznego wyglądu. Z niewidocznych dla zebranych organ, sączyła się cicha melodia. 
Lucyfer zasiadał na swoim tronie, starając się zbyt ostentacyjnie nie gapić na drzwi. Nie widział Vina przez dwa tygodnie i wbrew temu, co mu powiedział, były to chyba najdłuższe dwa tygodnie jego życia. Bastien śmiał się z niego, że wierci się, jakby siedział na szpilkach i miał rację. Władca po prostu nie umiał utrzymać skupienia na więcej niż dziesięć minut i w końcu zaprzestał bezowocnych prób, pozwalając stercie dokumentów jeszcze trochę poleżeć odłogiem. 
Teraz jednak nadszedł czas i Lord Pychy czuł, jak jego ogon drży z niecierpliwości. Mammon w pierwszym rzędzie uśmiechnął się do niego znacząco, ale on nie miał ochoty na przekomarzanie. Narcynus z bliźniakiem już dawno byli na swoich miejscach, dlaczego więc Vin jeszcze się nie pokazał?
Wtem drzwi otworzyły się na oścież i jego świeżo upieczony generał wszedł do środka. Lucyfer prawie wstał ze swego tronu. Wiele razy wyobrażał sobie tą chwilę, ale nigdy nie spodziewał się takiej zmiany. Jego ukochany lśnił. W pięknym, nowym mundurze, który po długim marudzeniu Tristan w końcu zgodził się dla niego uszyć, z mieczem przy pasie i z włosami związanymi z tyłu w krótki kucyk prezentował się niesamowicie, lecz to nie to najbardziej poruszyło władcę. Wyraz oczu Vina również się zmienił. Zniknęły dawne zdenerwowanie i niepewność, a ich miejsce zajęła jakaś iskra, której książę nie potrafił dokładnie opisać. Stanąwszy przed nim, nowy generał posłał mu najpiękniejszy uśmiech i Lucyfer nareszcie mógł wstać i podejść bliżej.
- Vinraelu Cainz - powiedział, stając przed blondynem. Ten, słysząc swoje imię, natychmiast przykląkł na jedno kolano i spuścił głowę w geście pokory. - Zostajesz dziś mianowany drugim generałem mojej armii. Masz sprawiedliwie prowadzić swoich ludzi, zawsze wspierać swego partnera i swoim życiem służyć władcy. Takie są twoje obowiązki. Czy przysięgasz wypełniać je przez wieczność, aż do swojej ostatniej godziny? 
- Przysięgam - odrzekł Vin, unosząc głowę i patrząc mu prosto w oczy. Lord Pychy płynnym gestem wyciągnął swój miecz, po czym położył go najpierw na prawym, potem na lewym ramieniu blondyna.
- Ja, Lucyfer, Książę Piekła i Lord Pychy, pasuję cię na mojego generała - oznajmił uroczyście, chowając broń do pochwy, po czym jego twarz złagodniała. - Możesz wstać. 

~***~ 

Po ceremonii pasowania przeszli do sali balowej, gdzie orkiestra już grała muzykę. Lucyfer szybko uporał się z obowiązkowymi tańcami z Lordami i nagle jakimś cudem znalazł się w ramionach Vina, który przejął go od Mammona. Brązowe oczy zabłysły figlarnie, gdy ręka nowego generała przesunęła się pieszczotliwie po boku księcia. 
- Jesteś mi chyba winien taniec - rzekł z uśmiechem.
- No nie wiem, ostatni zaprzepaściłeś - władca odpowiedział tym samym. - Ale niech ci będzie, generale. To jak było u bliźniaków?
- Są naprawdę niezwykli, ale chyba mogę tak określić wszystkich twoich poddanych - westchnął z udręczeniem Vin. - Neru nauczył mnie dużo o różnych strategiach, ale Narcynus wydaje się absolutnie nie mieć cierpliwości do takich szczegółów. 
- Bo tak jest - zgodził się książę. - On najchętniej zderzyłby się z armią wroga czołowo i posiekał ją na kawałki.
- Na szczęście ma brata – zaśmiał się blondyn, po czym przyjrzał uważnie ukochanemu. - Tęskniłeś, mój książę?
- Jestem zbyt zajęty na takie rzeczy - skłamał Lucyfer, czując, że pieką go policzki. Tęsknił i to cholernie.
Przez chwilę tańczyli w milczeniu, a muzyka powoli przeszła z radosnej i skocznej w powolnego walca. Pary zaczęły wirować dookoła siebie, dla większego efektu służący zgasili parę świeczników i zapanował półmrok, czyniąc atmosferę bardziej intymną. Vin spojrzał w szkarłatne oczy swego władcy i już się nie odwrócił. Zamiast tego przyciągnął go bliżej. 
- Książę... - wyszeptał z uczuciem. Pary dookoła wciąż wirowały, ale zdawały się tylko dekoracją, bezimiennym tłem. Liczył się tylko Lucyfer. W którymś momencie chyba po prostu stanęli pośrodku tańczących. - Kocham cię.
Lord Pychy uśmiechnął się tak, jak wtedy, gdy po wielu latach w końcu ujrzał swoich synów. Wyciągnął ręce, ale zamiast objąć blondyna za szyję, ujął delikatnie jego maskę po bokach i ściągnął ją bez najmniejszego trudu. Lekki rumieniec podpowiedział Vinowi, że podobało mu się to, co ujrzał. 
- Przy innych lepiej ją noś - rzekł cicho, z powrotem zasłaniając twarz ukochanego, po czym gwałtownie zarzucił mu ręce na szyję i pocałował.  

~***~ 

O północy z podnóża wzgórza zamkowego wypuszczono fajerwerki i wszyscy goście wyszli na tarasy, by je obejrzeć. Vin z Lucyferem stali tuż przy samej barierce, ale generał już się napatrzył na sztuczne ognie. Teraz studiował twarz swego księcia i sposób, w jaki światło odbijał się w jego oczach. 
- Możesz nie mieć swojego serca, ale moje z pewnością należy do ciebie - rzekł, zanim zdołał się powstrzymać i szybko spłonął rumieńcem, uświadamiając sobie, jak kiczowato i cukierkowo to zabrzmiało. Lord Pychy spojrzał na niego z zaskoczeniem i pokręcił głową z uśmiechem.
- Romantyczny idiota - westchnął z udawanym ubolewaniem, po czym zwrócił się z powrotem do nieba. - Dawno już nie świętowałem nowego roku z przyjemnością. 
- A teraz świętujesz?
- Nie sądzę, że to było twoją intencją, bo o tradycjach wiesz tyle, co nic, ale dałeś mi na te święta naprawdę trafiony prezent - ręka Lucyfera spoczywała na balustradzie i blondyn nie mógł się powstrzymać, by jej nie ująć w swoją. 
- Tak? Jaki? - zapytał z przekornym uśmiechem. Tym razem to z kolei książę się zaczerwienił.
- N-nie każ mi tego mówić na głos - burknął, odwracając się od Vina.
- Ah, wstydzisz się? - blondyn lekko przesunął nosem po odsłoniętej szyi władcy, na co ten prawie podskoczył. 
- Jeszcze mogę cię zwolnić - warknął, machając ze złością ogonem, ale nie zabrał ręki, którą nowy generał wciąż trzymał w swojej. 
- Myślisz, że to będzie dobry rok? - zapytał Vin, patrząc jak ostatnie fajerwerki rozjaśniają niebo.
- Myślę, że o wiele lepszy od poprzednich - Lucyfer splótł ich palce razem i oparł głowę na ramieniu blondyna, przymykając oczy.  

~***~ 

W Niebie obchodzono Nowy Rok równie hucznie jak w Piekle, ale kiedy tylko szlachta skończyła celebrować, debaty na temat pokoju z Piekłem rozpoczęły się ponownie. Razjel, Michał i Rafael siedzieli w swoim domu, gdzie mieszkali jeszcze za panowania serafinów i z niecierpliwością oczekiwali Gabriela, który miał wkrótce przybyć z raportem z ostatniego spotkania. Regent nie pozwolił sobie na świętowanie i cały tydzień układał mowę i wymyślał argumenty, by przekonać arystokrację, że sojusz będzie najlepszym wyjściem. Dwa potężne mocarstwa, gdy połączą siły, będą mogły przeciwstawić się każdemu wrogowi. Do tego dochodziły profity z handlu i możliwość podróży, nawiązywania nowych znajomości i poznawania tradycji. Te ostatnie może nie należały do najsilniejszych argumentów, ale Archanioł Wody znał swoją szlachtę i wiedział, że należy przemówić do ich pychy i próżności.
Teraz czekali jedynie na efekt jego pracy. Rafi wiercił się na fotelu, raz po raz rozkładając i kuląc puchate skrzydełka. Jego loki opadały na policzki, a nosek marszczył się słodko, kiedy był zmartwiony. Michał chodził po pokoju jak lew w klatce, z dłońmi splecionymi na plecach. Jego pióra były zbite w jedną, ciasną pokrywę. Jedynie Razjel wydawał się rozluźniony. Popijając herbatę, kartkował jakąś księgę z zaklęciami, rozłożony w rogu kanapy. 
- Mógłbyś chociaż udawać, że cię to obchodzi - ofuknął go Pan Zastępów. Zawsze mieli ze sobą trochę na pieńku, bo ich różnice po prostu nie pozwalały im się ze sobą zgadzać. Mimo to nikt nie wątpił, że są do siebie przywiązani jak bracia.
- Mógłbyś chociaż udawać, że wierzysz w Gabrysia - odgryzł się spokojnie mag. 
- Misiu, Rasiu, przestańcie - pisnął Rafi ze swojego miejsca. 
-Przepraszam. Denerwujesz się? - Michał natychmiast porzucił sprzeczkę, by wspierać swojego ukochanego braciszka. Objął go ramieniem i lekko pogładził po piórkach. W tej samej chwili jednak drzwi otworzyły się na oścież i Gabriel wpadł do pokoju niczym burza, wciąż jeszcze w swoim oficjalnym stroju.
- Udało się - rzekł takim tonem, jakby sam wciąż nie mógł uwierzyć. - Udało się! Jeszcze tylko napisać do Lucka i podpisać sojusz...
Jego bracia i Razjel chwilę siedzieli w ciszy, po czym Rafi rzucił się go uściskać, a Michał podążył jego śladem. Książę Magów tymczasem wrócił do swojej książki z zadowolonym uśmiechem.
_______________________________________________________________

WR: A oto i epilog naszej epickiej sagi... Hehe, cieszycie się? Nie no, żartuję, jak już Scarlett zdążyła zaspoilerować, teraz nastąpi seria one- lub więcej shotów o poszczególnych postaciach, a potem... Niespodzianka <3 Miłego czytania :D

SC: No i koniec.... Na szczęście tylko tej części, bo - jak już mówiłam - to dopiero początek~~ Można powiedzieć, że ten arc poświęcony był głównie wprowadzeniu czytelnika w świat PnS i przedstawieniu głównych postaci~~ Już mamy gotowy, świeżutki one-shot, ale zaprezentujemy wam go dopiero w następną sobotę, a na razie - do zobaczenia <3

6 komentarzy:

  1. Em, wait wait wait wait wait wait. A gdzie Lavoro? Gdzie Dantalian? Ortis? Orion? Hariatan i Larf? Gdzie ten typek co kiedys sie bujal w ksieciu i to tlumaczyl Lavorowi? (Nie pamietam jak on mial na imie) Gdzie Dantalian? Gdzie to stworzenie z niebieskimi skrzydlami? Nu gdzie? ;(((

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co mam powiedzieć poza kocham <3 wielbie *.* dobrze ,że to jeszcze nie koniec bo nie wiem co bym zrobiła.
    Życzę Dużo weny :*
    Pozdrawiam OfeliaRose

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy zobaczyłem tytuł, zamierzałem się pociąć. Jak to dobrze, że zacząłem jednak czytać to, co autorzy mają do powiedzenia. Naprawdę nie mogę się doczekać następnej soboty, bo... słowami nie potrafię opisać waszego opowiadania, ani tego, jak się nim zachwycałem, bo tego się po prostu słowami opisać nie da. Mam nadzieję, że Rafael i Samael dość szybko się pojawią, na drugim miejscu mam (a jakże) Asmodeusza i Mammona... i Razjela (to powinienem napisać na pierwszym miejscu), bo jego to ja sam osobiście kocham w każdym wydaniu (a zaczęł się od "Darów Anioła").
    Ppzostajr mi tylko (aż!) czekać na tego już gotowego one shot'a i zachwycać się waszym op... przepraszam, ale już tak tego nie nazwę. "DZIEŁO" to odpowiednia nazwa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec... A ja tak lubiłam to opowiadanie ! ;(((
    Przynajmniej dowiedziałam się, że moja para nareszcie jest razem! <3 Tak bardzo się ucieszyłam gdy to przeczytałam, ale mimo wszystko smutek spowodowany zakończeniem opowiadania był większy. ;p
    No cóż... więc jedyne co mi zostaje to czekać na one-shot. Na pewno będzie wspaniały ;D Ale proszę i błagam nawet na kolanach pokażcie jakieś pikantne scenerie z udziałem Lucia i Vina, dobrze ? Dobrze? *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam już wcześniej, ale zapomniałam skomentować, bo poszłam od razu spać :P
    Dobrze, że Vin w końcu się przyznał do zakochania w Lucyferze i nie mogę się doczekać kolejnych części waszego opowiadania. Mam nadzieję, że pojawią się dość szybko. Łooo Lucek byłby zazdrosny, gdyby Vin nie nosił maski. Tyryryryry. Dobrze, że Gabriel wywalczył pokój :) A ja jestem jak Razjel. Choćby nie wiem jak wielki stres siedzę i czytam :P
    Też się cieszę, że katastrofa się niepotrzebnie nie ciągnęła :) Od czegoś takiego jednak się nie umiera. Co do ojca Thomasa to się jeszcze okaże wszystko :) Nic nie zdradzam :) Do niedzieli :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiecie, tak sobie nadrabiam, czytam, czytam i prawie zawał...Epilog! Ale najpierw przeczytałam to, co macie do powiedzenia pod rozdziałem i później już czytałam sobie ze spokojem xd Więc moje małe piekielne tsundere w końcu ma przy sobie ukochanego na stołku generała ;p Turniej był opisany po mistrzowsku i oczywiście kolejne postacie, które mnie zafascynowały to bliźniaki ;> Jakim cudem można wymyślić tyle cudownych postaci? No ale lecę dalej :D

    OdpowiedzUsuń